Autor Wiadomość
ADM
PostWysłany: Pon 20:54, 23 Paź 2006    Temat postu:

W tej historii z kontrolowaniem czasu jest wielki potencjał,szkoda że go nie wykorzystałeś
anglov
PostWysłany: Pon 20:24, 23 Paź 2006    Temat postu:

Trzeba przyznać, że z tym opowiadaniem to niezła akcja była.
Atlas
PostWysłany: Nie 13:14, 22 Paź 2006    Temat postu: Wyzwanie

Niedawno na angielskim dwie dziewczyny powiedizały, ze nie da sie napisac opowiadania o piasku czasu, oto dowód, ze jest inaczej.
Na ogromnym polu stały naprzeciw siebie dwie armie. Jedni byli atakującymi, drudzy obrońcami, którzy wyszli z obleganego miasta. Na tej ziemi miały rozstrzygnąć się losy tysięcy ludzi. Atakujący chcieli wykraść z twierdzy rzecz drobną, lecz bardzo potężną. Było to ziarnko piasku, dające władze nad czasem. Kontrola ta była krótkotrwała. Wiele krwi zostało przelane za ten piasek. Dowódcy obu armii zaczęli wygłaszać podtrzymujące na duchu przemowy. Gdy skończyli z każdej armii wyszedł jeden wojownik, który wygrywał najwięcej walk. Ten, kto zabił najwięcej ludzi stawał się bohaterem w oczach innych, lecz nie zawsze w swoich. Większość jednostek należących do armii atakujących zakuta była w potężne płytowe zbroje skrywające całe ciało. Obrońcy preferowali lekka jazdę, wśród których najwięcej było łuczników. Wojownik dzierżący długi miecz i pawęż wystąpił przeciw łucznikowi z włócznia w dłoniach. Każdy z dwóch walczących zdjął z siebie pancerz, mieli walczyć w prostych tunikach, aby pierwsza rana, była ostateczną. Pierwszy zaatakował obrońca celując swa włócznią w korpus przeciwnika. Atakujący z nieskrywanym wysiłkiem odbił cios tarczą tak, że włócznia ześlizgnęła się po jej powierzchni. Miecz, który był prawie jak przedłużenie ręki wojownika, odciął część drzewa włóczni wraz z grotem. Łucznik wyjął zza pasa nóż i rzucił nim w przeciwnika. Sztylet wbił się w tarczę, lecz nie wyrządził żadnej krzywdy walczącemu. Rycerz zaszarżował na obrońcę, lecz ten uskoczył, a klinga miecza przeszyła powietrze. Obrońca ujrzał leżący niedaleko na ziemi grot włóczni, zauważając w nim promyk nadziei pobiegł w jego stronę. Gdy już schylał się po ostrze, wojownik dobiegł do niego i zamachnął się. Łucznik okazał się szybszy, rzucony przez niego grot przebił okolice serca atakującego. Rycerz upadł na kolana i spojrzał w dół i ujrzał swa przebitą klatkę piersiową. Nie słyszał już wrzaw zaczętej potyczki. Zacisnął obie dłonie na grocie i wyciągnął go. Z rany zaczęła się sączyć krew, a martwy rycerz upadł na bok. Nikt nie uszanował jego śmierci. On sam zabił wielu i poległ z ręki takiej samej osoby. Ostatnią rzeczą, jaka widział była twierdza, którą jego armia miała zdobyć.
* * *
Wszyscy zebrali się na polu walki, lub na przednich murach twierdzy, aby obejrzeć bitwę. Z tyłu twierdzy stał młodzieniec-nikt nie śmiałby nazwać go mężczyzną-zarzucił linkę z hakiem na mur i zaczął się wspinać. Po chwili wspinaczki znalazł się na górze. Ów młodzieniec był po stronie króla, który od wielu dni oblegał twierdzę. Zlecona mu jest infiltracja do twierdzy i wykradzenie ziarenka pisaku czasu. Miał on na imię Elvan. Urany był w mundur-jeśli to coś można było tak nazwać, ubrany był jak barbarzyńca-wojsk stacjonujących w twierdzy. Młodzieniec przeszedł spokojnie po murze i zaczął z niego schodzić schodami. Niedaleko schodów stał żołnierz oznaczony ranga oficera.
-Czy ja cię skądś nie znam?- spytał Elvana.
-Na pewno nie- odpowiedział.
-A to dobrze widać musiało mi się coś zdawać- powiedział oficer. Elvan odwrócił się zdziwiony, że tak łatwo poszło.
-Przekaż sierżantowi, żeby pilnował skarbca- powiedział. Złodziejowi wpadł do głowy pewien pomysł.
-A możesz mi powiedzieć gdzie to jest, jestem nowy i nie do końca pamiętam rozkład pomieszczeń.
-Widzisz ten duży budynek?- Elvan kiwnął głową- Wejdź do niego i idź korytarzem w prawo, na jego końcu jest skarbiec- dokończył oficer. Złodziej odszedł do niego bez słowa.
-Nie myślałem, że tak łatwo pójdzie- szepnął do siebie. Prawie biegną doszedł do dużej budowli, o której mówił oficer. I zrobił tak, jak mu nakazał poszedł korytarzem w prawo. Na jego końcu ujrzał wrota do skarbca. Drzwi były zamknięte, aby je otworzyć Elvan potrzebował trzech kluczy, lecz żadnego z nich nie posiadał. Złodziej rozpiął sakwę przyczepioną do pasa i wyjął z niej wytrych. Wytrych był profesjonalnej roboty, a jego twórca był Elvan. Włożył wytrych do zamka i próbował wbić zapadki na właściwe miejsca. W każdym wypadku udawało mu się to za pierwszym razem, był mistrzem w swoim fachu. Złodziej pociągnął za klamki dwuskrzydłowych drzwi prowadzących do skarbca. Pośrodku okrągłej sali stał podest, na którym znajdowało się ziarnko piasku czasu będące celem złodzieja. Elvan pochwycił je i wrzucił do sakwy. Ucieszony z powodu łatwości, z jaką przyszła mu kradzież utracił swą czujność. Na zewnątrz budynku stał oddział, który został w twierdzy, mający pełnić role straży piasku czasu.
-Wiedziałem, że to zrobisz. Brać go- krzyknął znany już złodziejowi oficer. W stronę Elvana zaczął iść siedmiu mężczyzn. Złodziej zaczął biec w stronę pobliskiej ściany. Wbiegł na nią, odbił się i wykonał salto w tył. Żołnierze ze zdziwieniem patrzyli jak złodziej ląduje za ich plecami i ucieka. Elvan wiele długich lat uczył się, akrobatyki i teraz mógł zbierać tego owoce. Rozpędzony wbiegł w ciasna uliczkę między budynkami. Rozwarł nogi opierając je o ściany domów, to samo zrobił z rękami i zaczął się wspinać. Gdy złodziej był już u szczytu budynków przybiegli żołnierze strzelając w niego salwami strzał. Kilku z nich wbiegło do budynków, aby odciąć Elvanowi drogę na dachu. Złodziej okazał się pierwszy wspiął się na dach i przebiegł na dach kolejnego domu. Biegnąc po dachach domu czuł na sobie spojrzenia ściągających go żołnierze i pęd powietrza wystrzeliwanych strzał. Niedaleko znajdowały się już mury miejskie. Złodziej zaczął szybciej biec i u krawędzi dachu skoczył. Przeleciał kilkanaście metrów i dużą prędkością uderzył w mur twierdzy. Trzymał się na tylko jednej dłoni. Elvan zdobył się na jeszcze trochę wysiłku i wspiął się na górę.
-Jak będę mnie tak ścigać to wyzionę tutaj ducha- szperał do siebie złodziej biegnąc po murze w kierunku miejsca, z którego przybył. Lina wciąż była zaczepiona. Na dole do drzewa przywiązany był koń Elvana, a przy nim stał żołnierz. Złodziej zsunął się po linie głowa w dół. Wylądował bezszelestnie na ziemi i zakradł się za plecy żołnierza. Wyjął zza pasa metalowa pałkę i uderzył wojownika z całej siły w niechronioną głowę. Żołnierz upadł na ziemię nieprzytomny. Elvan wskoczył na konia i zaczął galopować w stronę obozu oblegających. Jechał okrężną drogą.
* * *
Bitwa została wygrana, atakujący pogonili oblężonych. W namiocie król zacierał ręce, kiedy wreszcie uzyska władzę nad piskiem czasu. Wysłał swego najlepszego złodzieja, aby je wykradł, jeśliby tego nie zrobił zostałby skrócony o głowę.
-Niejaki Elvan, chce u ciebie audiencję panie- powiedział żołnierz wchodząc do namiotu.
-Wprowadź go, wprowadź- powiedział uradowany władca. Elvan wszedł do namiotu, ukląkł na jedno kolana i wbił wzrok w ziemię.
-Wykonałem zadanie, ale wrogowie wiedza, że to zrobiłem- powiedział wciąż nie podnosząc wzroku.
-W tej chwili to nie jest ważne. Pokaz piasek- krzyczał podekscytowany władca. Król był bardzo niski, gdy złodziej powstał, aby pokazać piasek sięgał mu do klatki piersiowej, a Elvan nie był olbrzymem. Na widok ziarenka oczy władcy zabłysnęły chciwością.
-Daj mi to- powiedział nie odwracając wzroku od piasku.
-Najpierw daj mi moje honorarium- odpowiedział spokojnie złodziej. Król skoczył w jego stronę chcąc zabrać mu piasek.
-Łapcie go. On nie jest mi potrzebny, zabijcie go- krzyczał król głosem nie człowieka, lecz zaszczutego zwierzęcia. Do namiotu wszedł żołnierz, który udzielił audiencji u władcy. Uzbrojony był w berdysz, którym zamachnął się w stronę Elvana. Złodziej upadł na ziemię unikając ciosu i wybiegł z namiotu. Posiadacz ziarenka piasku chwycił pochodnię wetkniętą w ziemię przy namiocie i rzucił nią w pobliski polowy garnizon wojska. Ogień- uważany przez wielu za najpotężniejszy z żywiołów- przeniósł się na inne namioty. Elvan zostawił konia po drugiej stronie obozu. Musiał dostać się tam jak najszybciej, jeśli chciał żyć. Żołnierze zajęci gaszeniem ognia nie ścigali uciekającego złodzieja. Elvan dobiegł do swego konia i zaczął jechać najszybciej jak to możliwe jak najdalej od obozu żołnierzy. Nie było dla niego ratunku, dwie strony konfliktu zwrócone zostały przeciw niemu. Miał wewnętrzne przeczucie, że tej nocy zginie. Wbrew wewnętrznemu instynktowi rozbił obóz w lesie niedaleko położenia wrogów, uważał, że nie będą go tam szukać. Pomylił się. Żołnierze ustawili się równolegle do lasu, żaden kawałek lasu nie mógł zostać pominięty. Złodziej nie był na to przygotowany. Wskoczył na konia i jak przerażone zwierze próbował przebić kordon żołnierz. Nie udało mu się to. Jeden z nich uderzył go obuchem topora w klatkę piersiową zrzucając go z konia. Elvan został otoczony ciasnym kręgiem przez wojowników. W świetle księżyca błysnęły ostrza broni, które miał przeszyć ciało złodzieja.
Gdybym tylko mógł zmienić przeszłość- pomyślał, Elvan zaciskając oczy i czekając na cios. Śmierć nie nadchodziła.
* * *
Złodziej obudził się w zamknięty skarbcu oblężonej twierdzy, lecz przed frontalnym szturmem na nią. Wojska obrońców jeszcze nie wymaszerowały z twierdzy. Elvan użył potęgi piasku, aby cofnąć się w czasie.
-Więc to jest mi przeznaczone- szepnął do siebie. Podszedł do podestu, uniósł miecz i opuścił go z wielką szybkością. Klinga zatrzymała się kilka centymetrów nad powierzchnią ziarenka i pękła na dwie symetralne części. Z piasku wysączyła się antropoidalna postać stworzona z czarnego pyłu. Stwór był esencją piasku czasu i zarazem jego strażnikiem.
-Głupcze, cofnąłeś się w czasie, aby zniszczyć to ziarenko. Gdyby ci się to udało, zniszczyłbyś kontinuum czas-rzeczywistości- z stwora wydobył się głos. W jego dłoni zmaterializował się miecz, a strażnik zamachnął się, a by zabić Elvana-Ja ci na to nie pozwolę- dokończył. Złodziej porwał z podestu ziarenko czasu i zasłonił się nim.
-Cos ty zrobił…- dalsze słowa strażnika zostały zagłuszone przez huk wywołany zniszczeniem piasku czasu. Elvan nie mógł zniszczyć ziarenka, ale jego strażnik owszem. Wybuch zawalił sklepienie skarbca i unicestwił stwora strzegącego pisku czasu. Złodziej tym heroicznym czynem ocalił wielu ludzi od śmierci, choć sam nie musiał się nią przejmować. Wiele lat temu został naznaczony klątwa nieśmiertelności.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group