|
|
|
|
Dodds
Wędrowiec
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pią 16:02, 19 Sty 2007 Temat postu: Qlevicz |
|
|
Prologue
-Giertych Akbar! - wrzasnął Qlevicz rozrywając kurtkę i wciskając guzik detonatora. Jednak nic się nie stało.
-Kurwa, znowu się nie udało - burknął.
Zostawił rzeczy w szatni i wyszedł na górę. Właśnie podchodził do schodów prowadzących na pierwsze piętro gdy z przerażeniem zobaczył kto zbliża się
do nich z drugiej strony.
Ubrana na czarno, lekko zgarbiona postać stanęła tuż przed schodami obok Qlevicza stojącego w tej samej, jednak nie zgarbionej pozycji.
-Ty pierwszy - zachrypiała postać.
-Nie, ty idź pierwszy.
-Ależ nalegam.
-Ależ proszę uprzejmie, ty pierwszy, Szatan - rzekł Qlevicz przyjmując jednocześnie pozycję bojową Kung-Fu Stylu Misia Uszatka.
-Pan Pierwszy, Panie Qlevicz - odparł uprzejmie Szatan stając w pozycji Inkwizycyjne Sztuki Walki #No 666.
Właśnie zapowiadało się na krwawą jadkę gry nadeszło rozwiązanie. Wcielenie Zła. Wcielenie którego imienia boją się zwykli śmiertelnicy. Wcielenie, które dla bezpieczeństwa nazywają BERE. Qlevicz i Szatan szybko udali się na górę, nie czekająć na poprzedzające śmierć słowa "CZEMU NIE JESTEŚCIE NA LEKCJI?".
Rozdiał I - Cichy
Qleviczowi udało się przeżyć 45-cio minutowe spodkanie ze Złem.
Trwała dwudziesto minutowa przerwa. Qlevicz postanowił, że zamieni kilka słów z Anglovem, którego nie wiedzieć czemu wszyscy nazywali "Milczek" lub "Cichy".
-Cześć! - przywitał się z Cichym.
- ... - odparł na powitanie Anglov.
Qlevicz rozejrzał się dookoła i zapytał zciszonym głosem:
-Słyszałeś o N-40?
-... - zapytał Anglov.
-To potężny pocisk, bąba protonowo-nuklearna. Chcę nią zniszczyć w szkole, ale potrzebuję prętów reaktora. A ty pomożesz mi je zdobyć.
Anglov zastanowił się przez chwilę.
-... - odparł wreszcie.
-W porządku. A więc dziś po szkole, przy domu Patrzała?
-... - zgodził się Anglov.
Qlevicz czekał na Anglova pod domem Patrzała już niemal dwadzieścia minut.
Zaczynał być nieźle zdenerwowany.
-Przepraszam synku, czy możesz mnie przepuścić? - zapytała słabym głosem jakaś staruszka która chciała wejść do klatki przed którą stał Qlevicz.
-Spierdalaj, jebany mocherowy berecie - burknął Qlevicz.
-Ale synku, muszę iść do domku. Czemu nie chcesz mnie przepuścić? - zapytała smutnym głosem staruszka.
-Spieprzaj.
-Nie ładnie tak... - powiedziała staruszka. Odwróciła się i odeszła kilka metrów.
Po czym nagle wyszarpnęła z torebki sześciolufowe działgo Vurkan i odwróciła się do Qlevicza.
-Arivederchi, skurwysynu! - wrzasnęła.
Qlevicz uskoczył gdy pierwsza seria z Vurkan rozpierdoliła drzwi i kawał framugi klatki Patrzała, znanego także jako Zakościelny.
Staruszka przeładowała działko.
-AVE RYDZYK! - wrzasnęła i ponownie zaczęła strzelać.
Qlevicz biegał dookoła babci która rozwalała otoczenie swoim potężnym działkiem. Skończyla się jej amunicja i ten moment Qlevicz wybrałdo ataku.
Zaszarżował na babcię lecz ta odrzuciwszy pustego Vurkana wyjęła z kieszeni rzeźnicki nóż i uderzyła na odlew. Qlevicz odskoczył i stanął w pozycji bojowej. Staruszka i Qlevisz przez chwilę okrążali się mierząc się wzajemnie groźnymi spojrzeniami. W końcu babcia cisnęła w Qlevicza nożem i padając do tyłu na beton wyszarpnęła zza pasa pistolet SOCKOM. Qlevicz złapał nóż w powietrzu i wykonał kilka uników a'la Matrix przed strzałami z SOCKOM'a staruszki. Wtem pojawił się Anglov, wyłaniając się z ziejącej ogniem dziury która powstała w betonie. Nim zdąćył zareagować, odleciał na sześć metrów sześć centymetrów i sześć milimetrów na bok gdy staruszka kopnęła go z półobrotu. Stojąc bokiem do Qlevicza wystrzelała do niego resztę magazynku, jednak Qlevicz uniknął wszystkich strałów.
-...! - krzyknął leżący kilka metrów dalej Anglov i obaj wraz z Qleviczem zniknęli w płomieniach.
-----
W przygotowaniu:
Qlevicz, Rozdział II - N-40
Qlevicz, Rozdiał II - Szatański gracz
Ostatnio zmieniony przez Dodds dnia Sob 9:32, 20 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|