O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu
Gry, Muzyka, Film, Sport, Hobby i wiele innych...
O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Opowieści z Jaszczurzego języka

 
Odpowiedz do tematu    Forum O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu Strona Główna -> Nasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WampireK
Wędrowiec
Wędrowiec



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:22, 12 Sty 2008    Temat postu: Opowieści z Jaszczurzego języka

1.
Mówią, że na samym początku, nie było niczego. Ale jakby się nad tym zastanowić, to z pewnością coś być musiało, gdyż „coś” zawsze musi powstać z „czegoś” , a tym „czymś” były małe drobinki magiczne, które postanowiły połączyć się a na dodatek złego wcale nie przemyślały konsekwecji jakie pozostaną po ich bezmyślnym czynie. I stało się to, co stać się musiało. Zbyt duże nagromadzenie ładunków magicznych spowodowało powstanie Świata, Wszechświata i Pozaświata i akurat w ostatnim znalazło się najwięcej przeklętych drobinek magicznych. Powstały istoty, które oprócz rąk, nóg i głowy posiadały jeszcze skrzydła, rogi i inne ciekawe bądź też nie „dodatki” w których utkwiły przeróżne magiczne zdolności.
Krasnoludy, elfy, półelfy, ogry, orki oraz wiele, wiele innych stworzeń spokojnie wiodło swój żywot w Pozaświecie, gdy kiedyś stało się coś, czego każdy wolał by uniknąć dla własnego dobra. W Pozaświecie swą pięciopalczastą stopę położył człowiek i tak wszystkie inne nacje i gatunki zostały zdominowane przez ludzi...
Ludzie byli zawsze inni, chcieli zawładnąć wszystkim co znajdowało się w Pozaświecie. I ta ludzka ciekawość pognała ich do samego środka, poprowadziła do skrywanej od wieków Tajemnicy Magii i kto mógłwiedzieć, ze to przyniesie tak niekontrolowane skutki. To człowiek posiadł tą nie wyobrażalną moc. I tak przez taki (można śmiało nazwać )przypadek powstali magowie- mężczyźni, którzy z biegiem lat stawali się coraz potężniejsi. Jednak znany z nieprzewidzianych decyzji Los postanowił odejść od reguł i dał istnie pierwszemu magowi-kobiecie...
Wioska o dość specyficznej nazwie „Jaszczurzy Język” znajdowała się głęboko w wielkich górach Dyniu graniczących z Wielką Przepaścią Nicości – wiele osób zastanawiało się czy ta przepaść naprawdę jest taka wielka i szczerze powiedziawszy nikt kto się tam wybrała jeszcze nie wrócił w takim wypadku można się domyśleć iż jakiś „niewielkim” spadek na pewno się tam znajduje.
Granatowe niebo przeszyła błyskawica. Deszcz uderzał w dachy domów, których w wiosce było dość sporo. Wszędzie świece były zgaszone, ludzie spali jednak zawsze musi być ktoś wyjątkowy. W południowej części osady, przy gasnącej świecy, jeden zdenerwowany mag wystukiwał swymi kościstymi palcami rytm jakiejś przygnębiającej melodii. Kolejny raz spojrzał z wyczekiwaniem w stronę dębowych drzwi a następnie podrapał się po długiej, siwej brodzie.
- Nie mam dużo czasu, oni dobrze o tym widzą ... To czyste kpiny... – Wymamrotał zirytowany. W kominku dopalały się ostatnie już mocno zwęglone gałęzie suchego drzewa. Mężczyzna spojrzał na to z wyjątkowym politowaniem. Pstrykną palcami i wkrótce w kominku pojawił się oktarynowy ogień. Staruszek mimo chodem uśmiechnął się i ponownie wrócił do wystukiwania smętnej melodii.
Przez bramę miasteczka przeszła zakapturzona postać. Albo to był kompletny zbieg okoliczności- w co nie wierzę – albo osoba ta posiadała niezwykły dar, krople deszczu przekształciły się w malutkie kryształki lodu.
- Przepraszam ... ale bramy są już zamknięte ! – Wysoki i dobrze zbudowany strażnik podszedł do przybysza, ten nawet nie zwrócił na niego uwagi . Sięgną do kieszeni płaszcza i pokazał stary pergamin. Strażnik nie był może zbyt oświeconym człowiekiem lecz mniej więcej potrafił czytać i od razu zrozumiał o co chodzi. Szare tęczówki lekko zadrżały, następnie tylko się ukłonił i wykonał zapraszający gest ręką. Zamaskowana postać schowała papier i ruszył przez osadę.
***
W domu maga rozległo się głośne pukanie. On aż podskoczył i ochrypłym głosem zaprosił przybysza do środka. Drzwi skrzypnęły jakby otwieranie ich sprawiało im wyjątkowy ból.
Zawiało chłodem, tajemnicza postać weszła do środka i skinieniem dłoni zamknęła za sobą drzwi, które znów wydały z siebie żałosne dźwięki.
- Co tak długo ? Czy w akademii nie nauczyli Cię punktualności ? – Podszedł do kominka i wrzucił kilka samotnych, idealnie prostokątnych kawałków drzewna.
- Wybacz mi Panie ! – Mężczyznę przeszedł po plecach zimny dreszcz. Głos nie przypomniała nawet w najmniejszej części głosu mężczyzny a co gorsze mimo iż było przenikliwy i zimny dało się słyszeć nutkę kobiecości. Przekręcił głowę i spojrzał na stoją za nim osobą. Twarz zakrywał ciemny i aktualnie mokry kaptur. Uważnie przyglądną się postaci. Znajdowała się w pozycji klęczącej, a spod kaptura wystawały błękitne kosmyki włosów.
- Wstań... – Postanowił nareszcie się odezwać. – Możesz ściągnąć ten mokry płaszcz, wyruszycie dopiero jutro rano dziś nie ma co się pchać na dwór na taką pogodę. – Stwierdził i zmarszczył gęste brwi. Serce biło mu jak oszalałe, czół przez tą swa pomarszczona skórę, że może zobaczyć to czego się najbardziej obawiała ... mógł zobaczyć kobietę a to by było coś strasznego. Oczywiście nic nie miał do kobiet mieszkających w wiosce jednak odkąd dowiedziała się, że w Akademii Magii pojawiła się pierwsza kobieta o mało nie dostał zawału. I to się stało. Przed starym magiem stanęła długowłosa, młoda kobieta a właściwie dziewczyna. Na oko miała dopiero 16 może 17 lat a mimo to była już wysoka rangą. Słyszał, że ta dziewczyna nie zajmuje się tylko magią co mógł śmiało stwierdzić po jej ubiorze. Klatkę piersiową okrywał gorset a raczej zbroja, długie rękawice ze smoczej skóry a na czole przewiązana błękitna wstęga. Z pewnością pochodziła z plemienia Mizuni i to mogło świadczyć o tej błękitnej aurze nad dziewczyną. Przy biodrze znajdował się długi miecz teraz spokojnie odpoczywający w złotej pochwie.
- Panie co miało oznaczyć „wyruszycie” ? – Zainteresowała się słowami maga. Ten spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Jak to nie wiedziałaś, że będziesz podróżować z towarzyszami ? Właściwie to będziesz musiała razem z jedna czarownica i moim uczniem bezpiecznie doprowadzić pewna osobę do portu w Sudanii. Jeśli masz ochotę może coś zjesz ? Sądzę, że podróż była wyczerpująca, usiądź proszę tu. – Wskazał dość wysokie krzesło. – Ja zaraz wrócę. – To powiedziawszy zniknął w ciemnościach drugiego pokoju.
Dziewczyna zajęła miejsce przy stole. Łokcie oparła o blat i jej wzrok utkwił w moknącym za oknem świecie. W pokoju panowała cisze , nawet przyjemna cisza. Niezwykłe aromaty otulały błękitno-włosom, aromaty były równie przyjemne jak cisza. Róże Jagodowych Kwiatów ta nazwa kojarzyła się z dzieciństwem błękitnookiej, przepiękny zapach uderzał w zmysły. Można było choć przez chwilę odetchnąć i pozwolić lekko ponieść się wspomnieniom. Ale kiedyś ktoś naprawdę modry powiedział, że nic dobrego nie może trwać wiecznie i tym razem cudowną zadumę dziewczyny przerwał stary mag, który właśnie wniósł gorący napój.
- Już jestem. Proszę mi wybaczyć, że musiałem pozostawić damę na tak długi czas samą. – Postawił przed dziewczyna porcelanową filiżankę na której namalowane były czerwone róże.
- Nic się nie stało. – Odpowiedziała a na ustach pojawił się delikatny uśmiech. Mag odwzajemnił gest a następnie opadł na krzesło popijając co jakiś czas aromatyczny napój.
Rozmowa upływała im dość miło. Oczywiście tu należy się zastanowić czy słowo „rozmowa” pasuje do tej sytuacji. Ogólnie wyglądało to tak. Siwobrody zadawał pytania a siedząca naprzeciwko dziewczyna tylko odpowiadała a to skinieniem głowy, albo zwykłym „tak” czy „nie”.
Mag po „bardzo” ożywionej konwersacji mógł stwierdzić, że ta błękitnooka dziewczyna jest dość cicha osobą, nie chodziło tu o to iż była nieśmiała. Ona po prostu nie lubiła dużo mówić, tylko co można stwierdzić dopiero po dwu godzinnej znajomości.
Nocne niebo przeszyła błyskawica. Pogoda coraz bardziej pogarszała się. W powietrzu czuć było sile rozładowania magiczne. Zwykli ludzie spali spokojnie niczego się nie spodziewając. Właściwie skąd mogli wiedzieć, że już za kilka godzin wydarzy się coś niezwykłego...
- Już jestem mistrzu ... – Po domu rozniósł się donośny, męski głos. Bądź co bądź mimo iż był lekko szorstki, słychać w nim było nutkę młodości. I tak rzeczywiście było. W progu staną wysoki, dobrze zbudowany chłopak, Na oko miał tak z 20 może 22 lata. Brązowe oczy uważnie przyglądały się siedzącej na bukowym krześle dziewczynie. Jego twarz wyglądała wyrażała przede wszystkim zdziwienie oraz niewielką ilością zainteresowania.
- Cieszę się, ze już jesteś, Hiro.- mag nawet nie odwrócił się w kierunku swego ucznia. Chłopak trochę niepewnie wkroczył do środka. – Powiedź mi dlaczego postanowiłeś tylnym wejściem ? Czyżby się już zbliżali ? Naprawdę mamy tak mało czasu ? – Błękitnooka najwyraźniej zainteresowała się tą sytuacją, gdyż lekko przekrzywiła głowę w kierunku starego maga i uważnie zaczęła mu się przyglądać. – A tak właściwie młoda damo, jeszcze nie zdążyłem się przedstawić. Nazywam się....
- Wiem jak się Pan nazywa. Fujio Ui. Mag posługujący się przede wszystkim żywiołem ognia. Potrafi Pan sporządzać wiele maści, oraz lekarstw. Na domiar tego doskonale zna się Pan na alchemii...
- No, no już wystarczy o mnie. Teraz czas abyś ty się przedstawiła. – obrzucił ją bacznym spojrzeniem. Ona lekko zmarszczyła brwi.
- Nazywam się Izumi Tarada. – Powiedziała, uważnie przyglądając się a to magowi a to jego uczniowi. Dobrze wiedziała, że ona również posługuje się przede wszystkim magia ognia. Właściwie zawsze zastanawiała się dlaczego akurat ogień jest najczęściej używanym żywiołem wśród magów. Odpowiedź była bardzo prosta. Wszyscy magowie to mężczyźni. Ale zawsze są odstępstwa od reguł i tym razem właśnie tak było z Izumi.
- Ah rozumiem... W każdym bądź razie, mam nadzieje, że nam pomożesz.
- A o właściwie miała bym zrobić ?
- Otóż widzisz Hiro właśnie wrócił z Wielkich Gór i jak mniemam wypatrzył to czego obawiamy się najbardziej. – Błękitno-włosa była bardzo zainteresowana, na ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Czego obawia się taki wielki mag ?
- Śnieżnych Orków... Boje się o wioskę. Wiem, że mieliście wyruszyć jutro jednak będę miał do was prośbę...
- Załatwione nie ma o czym mówić. – Przerwała mu nagle ożywiona dziewczyna. – Himo... Hiko... Czy jak ci tam idziesz ? – Spojrzała na wyraźnie oburzonego bruneta.
- Hiro... – Sykną. – To oczywiste, że idę. Nie ma tu co robić. A zmasakrowanie kilku orków brzmi bardzo zachęcająco... – Nagle poczuł na sobie zimny jak góra lodowa wzrok starego maga. Chłopak obrócił się nerwowo i spojrzał ze strachem na siwobrodego. Jak by na to nie patrzeć nie wydawał się on zgadzać na pomysł błękitnookiej.
W pokoju zapanowała cisza. Bardzo nie przyjemna cisza. Cisza, która zdawała się drażnić i tak rzeczywiście było. Cała trójka stała w milczeniu i żadne nie patrzyło na drugiego. Cała ta sytuacja była coraz bardziej napięta.
Stary mag tupał podeszwa buta o podłogę. Długowłosa wpatrywała się świat moknący za oknem a Hiro pstrykał palcami co jakiś czas po pstryknięciu na końcówkach palców pojawiały się oktarynowe iskry.
- Co tu tak cicho ? – Odezwał się smętnie chłopak.
- Właściwie nie wiem. To wy się nie odzywacie. Ja jestem tu nowa i nie wiele wiem o was postanowiłam, że skoro wy się nie odzywacie to ja również. – Burknęła Izumi. Ukradkiem spojrzała na starego maga. Wydawał się być lekko zamyślony oraz rozdrażniony.
- Znasz Śnieżne Orki, prawda ? - zapytał nagle. Błękitno-włosa tylko pokiwała twierdząco głową.
- Są głupie, wolne ale jeśli już ruszą do ataku na wioskę to nie wiem czy zostaną choć szczątki. – Stwierdziła.
- Rozumiem ale jest szansa ich pokonania, prawda ?
- Oczywiście. Skoro są głupie to czego jak czego ale nie spodziewają się ataku. Teraz jestem pewna, że śpią. Tylko tego można się po niech spodziewać.
- Czyli twierdzisz, że ...
- Nie twierdzę! Ja to wiem ! Jeśli teraz ich zaatakujemy będziemy mieć szansę ich zgnieść na miazgę, tylko pozwól nam iść. – Podeszła do mężczyzny. – Panie widzę, że chcesz uratować wioskę, więc pozwól nam to zrobić za Ciebie...
- Ah, dobrze już dobrze ! Idźcie ! I dajcie mi święty spokój. – Skierował się ku wejściu na schody. Gdy był już na jednym ze stopni odwrócił się i mruknął. – Tylko nie dajcie się zabić. Śmierć to nieprzyjemna osoba już kilka razy miałem z nią do czynienia...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
ADM
Arcymag
Arcymag



Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Sob 19:32, 12 Sty 2008    Temat postu:

Ja już mówiłem kiedyś na gg - bardzo dobre Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anglov
Arcymag
Arcymag



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z komputera

PostWysłany: Sob 23:12, 12 Sty 2008    Temat postu:

Przeczytałem. Stwierdziłem, że bardzo dobrze się czyta, zapowiada się ciekawie. Niewiemy jak będzie akcja zrobiona, bo opisy i dialogi są dobre. Jedyne co mnie bardzo razi to hiperpoprawność w niektórych miejscach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
ADM
Arcymag
Arcymag



Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Nie 0:01, 13 Sty 2008    Temat postu:

Np.?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anglov
Arcymag
Arcymag



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z komputera

PostWysłany: Nie 0:09, 13 Sty 2008    Temat postu:

Nie pamiętam, musiałbym to przeczytać jeszcze raz, przez co wychwyciłbym jeszcze więcej rzeczy błędnych... Ale chodzi np. o staną jako forma męska w 3 os. liczby pojedynczej.
Może to nie jest jeszcze hiperpoprawność, ale pierwsze co mi się skojarzyło jak obaczyłem ten tekst.


Ostatnio zmieniony przez anglov dnia Nie 9:46, 13 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
^^WampireK^^
Gość






PostWysłany: Nie 22:14, 13 Sty 2008    Temat postu:

Nie zostaje mi nić innego jak poprawić ta hipotetyczność w następnej części .. Tylko oprócz tego jest mi jeszcze potrzebna motywacja do dalszej pracy Very Happy i jakiś sensowny pomysł, choc juz jakaś tam myśl pojawia się w zakamarkach mojego umysłu ;p
Powrót do góry
Autor Wiadomość
StaszQ
Paladyn
Paladyn



Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 1293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Przasnysz

PostWysłany: Pon 15:35, 14 Sty 2008    Temat postu:

CZemu raz piszesz z gościa raz z konta?

<24>
edit:

te 24 to przyzwyczajenie Razz


Ostatnio zmieniony przez StaszQ dnia Pon 15:35, 14 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
ADM
Arcymag
Arcymag



Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Pon 17:06, 14 Sty 2008    Temat postu:

Bo zapomina cały czas hasła Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu Strona Główna -> Nasza twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin