 |
|
 |
|
anglov
Arcymag

Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z komputera
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Nie 22:39, 29 Lip 2007 Temat postu: Niezrozumienie |
|
|
Napisałem sobie krótkie opowiadanie. Od razu piszę, że nie zamierzam odpowiadać na pytania, czy robię aluzję do sytuacji w jakim było forum, bo odpowiedź jest oczywista. Ale dłużej nie zwlekając:
Niezrozumienie
- Cześć.
- A to ty, proszę usiądź - powiedział podnosząc głowę znad papierów
- Znowu poprawiasz coś w budżecie?
- Właśnie, a ty co porabiasz?
- Przed chwilką powiększyłem płace władcy - czyli mnie.
- He, he, robię dokładnie to samo. Napijemy się? - wstał, podszedł do szafki i wyjął wyborne wino
- Za pieniądze!
- Za pieniądze!
Wypili pierwszy kieliszek, drugi w końcu trzeci, a za trzecim czwarty i piąty.
- Wiesz co nie rozumiem ciebie, że prowadzisz swój lud drogą wiary, to bez sensu.
- Ta twoja technika jest bez sensu, wiara ma sens!
- Ale nie chciałem cię urazić, miałem na myśli to zacofanie...
- Milcz! - wyszedł
Szedł po ulicach miasta, pełnego robotów, nowoczesnej techniki ale trochę kołysał się na boki. Wyszedł z niego, pijany, ale jego złość była prawdziwa.
***
- O najsilniejszy, nasz sprzymierzeniec - Wielki Kapłan wypowiedział nam wojnę, czekamy na rozkazy.
- Cóż mogę powiedzieć wyszykować wszystkie odziały na wyznaczone pole bitwy... ale - zamyślił się - najpierw spróbujcie załatwić to pokojowo.
- Tak jest.
Gdy w gabinecie został sam Wielki Technik zamyślił się ile to szkód może wyrządzić niezrozumienie.
***
Wiosenny deszcz spadł na pole bitwy, nie było już mowy o porozumieniu, trzeba było walczyć. Wielkie maszyny bojowe o potężnej sile przeciwko zwykłym ludziom z karabinami, które były nowością w mieście Kapłana. Roboty, które miały jeden cel - niszczyć na rozkaz Wielkiego Technika, przeciwko zwykłym ludzi, którzy wierzyli, że kapłan jest zesłańcem Boga. Obie strony miały bardzo dużo wojsk, ale pole bitwy było rozległe. Jest sygnał - bitwę czas zacząć.
- W imię kapłana! - rozległy się głosy tu i ówdzie.
Tam robot jest rozwalony, tu człowiek w krwi cały leży. Ludzie, choć gorzej uzbrojeni, wiarą pokonują przeciwników. Przykładem ten o to, który mimo że krwawi, mimo wielkiego bólu zadaje cios ostateczny.
***
Władca ludzi chodzi po swoim gabinecie. Ktoś puka do drzwi.
- Przynoszę raport z bitwy.
- Wejdź proszę - zasiadł w fotelu, próbując ukryć zdenerwowanie.
- Obecnie wojska się przegrupowują, my opatrujemy lekko rannych, resztę przewozimy do miasta, a oni chyba naprawiają swoje maszyny.
- Czy są przybliżone straty?
- Owszem, zginęło około 300 naszych, ich z 50. Tylko nas było 1500, a ich 300.
- Dziękuję, możesz pójść.
- Tak jest.
Łza spłynęła na policzek kapłana, potem druga i trzecia i kolejne.
***
Następuje kolejna faza bitwy. Wojska znów się ścierają, znów słychać głosy "w imię kapłana". Błyski nowoczesnych broni znów widać, słychać szczęk żelaza. Maszyny się rozpadają na drobne kawałeczki, cali w krwi ludzie padają na ziemię. Ludzie walczą wytrwale, maszyny bezlitośnie ich atakują - zwyczajna bitwa. Tu maszyna trafiła inną po sprytnym uniku wyznawcy kapłana, tam człowiek chybia i trafia swojego. Tak zwyczajna bitwa.
***
- Panie Techniku - ważna wiadomość!
- Wejdź i spokojnie powiedz.
- Wojska się przegrupowują, ale ich zostało ze 100 a naszych tylko 20! Co robić?
- Dziękuję za informację, ale w tej sytuacji można tylko czekać i liczyć na zwycięstwo. Możesz odejść.
Technik się zamyślił.
***
Teraz, gdy wojsko jest tak nieliczne każdy żołnierz się liczy. Tam grupa 50 zabiła jedną szarżą 10, ale zaraz cała została zgładzona. Po tym fakcie wojska już tak szybko się nie zabijały, więc ta faza wojny trwała długo. W końcu został jeden człowiek i jeden robot.
- W imię kapłana zabiję cię!!!
Rzucił się człowiek na robota, jednak musiało to się tak skończyć - robot wycelował szybko swój karabin i zabił go. Jednak człowiek rozpędzony, będąc bardzo blisko robota zabił go w tym samym momencie. Czy w tej wojnie jest remis? Czy w wojnie może być remis?
Na pole bitwy podążały dwie osoby. Byli to władcy obu zwaśnionych miast. Obaj z białymi flagami. Spotkali się na środku pola bitwy, obok dwóch, którzy jeszcze przed chwilą walczyli.
- W imieniu moim i całego mego miasta przepraszam za to co tu się stało - powiedzieli jednocześnie - i obiecuję, że do podobnego aktu już nigdy nie dojdzie pomiędzy naszymi miastami.
A kapłan jeszcze szepnął na uch technikowi jeszcze jedną rzecz:
- Wiesz co? Chyba obaj się czegoś nauczyliśmy
5 lat później
- Cześć.
- A to ty, proszę usiądź - powiedział podnosząc głowę znad papierów
- Co robisz?
- Staram się o dopełnienie formalności w związku z połączeniem naszych miast, a ty co porabiasz?
- To samo.
- Napijemy się? - wstał, podszedł do szafki i wyjął wyborne wino
- Za społeczeństwo!
- Za społeczeństwo!
To już koniec tej historii, mam nadzieję, że nauczyła Was ona czegoś. Mam nadzieję, że nie będziecie schodzić na drogę wojny, tylko będziecie szukać pokoju. Bo wszystko może być powodem NIEZROZUMIENIA.
Koniec
|
|