O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu
Gry, Muzyka, Film, Sport, Hobby i wiele innych...
O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Ech,ci bohaterowie
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu Strona Główna -> Nasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mongward
Golem
Golem



Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Pią 15:46, 18 Maj 2007    Temat postu: Ech,ci bohaterowie

Początek być może dłuższego tekstu.
----------------------------------------------------------

Nasza historia zaczyn...
-Chwila moment,koleś. To jest MOJA historia.Ty ją tylko opowiadasz
Słuchaj,nie czepiaj się,bo cię uśmiercę na początku opowieści i zmienię w bezwolnego zombi.
-Dobra,dobra.Bez nerw,facet.

Ekhm...Historia naszego bohatera,którą chciałbym móc wam opowiedzieć BEZ żadnych przerywników, zaczyna się w mieście Lublesia. I,jak to zwykle w przypadku opowieści o wielkich leniach
-Wypraszam sobie!
...wielce zapracowanych ludziach bywa, ma początek w pijackiej spelunie, gdzie serwowano chrzczone chyba po trzykroć trunki w cenie win z dalekiej północy.Nasz bohater,którego wszyscy poza nim samym nazywali Voytech, siedział tam razem ze swoimi kamratami spod ciemnej gwiazdy.
-Raczej spod "Ciemnej Gwiazdy".To była druga knajpka,z której nas wygonili...
...Ciemnej Gwiazdy, i przepijał ostatnie pieniądze zarobione na oczyszczaniu tutejszej piwnicy ze szczurów.Zajęcie banalne,ale intratne, tym bardziej,że właścicielka była BARDZO wdzięczna.
-Oj, warto było,warto.-dodał z błogim uśmiechem nasz lubieżny przyjaciel.
-Oj tam,lubieżny od razu.Człowiek musi mieć swoje drobne przyjemności.
W pewnym momencie drzwi do speluny otworzyły sie na całą szerokość,a obecni zostali porażeni światłością bijącą od wyszczerzonych zębów usiłującego wejść paladyna.Usiłującego, bowiem jego wspaniała zbroja zaklinowała się we framudze. KTOŚ MÓGŁBY MU POMÓC.
-Racja,miło by było.Zaraz mi gały wypali.
KTOŚ,KTO NIE MA NIC DO STRACENIA A WSZYSTKO DO ZYSKANIA.
-Mówisz o Casiu?
Wrrr...Ktoś,kto wie,że paladyni,jako główni świętojebliwi tego świata nagradzają pomocne osoby czymś kosztownym.
-Lecę.
Jak ja kocham te drobne manipulacje na maluczkich....
Paladyn z drobną pomocą Voytcka przecisnął się przez drzwi...EJ! Oddaj mu sakiewkę, skurkowańcu.
-Dobra,dobra.Chciałem sprawdzić,czy ktoś go nie okradł.-zwrócił się do chodzącej latarni-Wasz to trzosik?
-Zaiste tak jest.Dzięki ci wielkie,dobry człowiecze.Powiedz proszę,jak odwdzięczyć się mogę za tę przysługę wielką?
Bogowie,co za jeleń...
-Och,nagroda nie jest potrzebna.Choć mile widzi...-tu przerwał,lecz temat trzymał,wszystkim się zdawało,że Voytech coś powie jeszcze, ale...
-Nic to jest za mało.-powiedział z olśniewającym uśmiechem paladyn.-Weź ten trzos...
-Wolałbym zawartość.-mruknął pod nosem nasz..tfu..swój własny bohater.
-...wraz z zawartością jego, i użyj jej na chwałę bogom, ludziom i królestwu.
-Zajrzeć do mieszka nie omieszkam.
Podczas gdy szczęśliwy znalazca przeliczał monety w sakiewce, prototyp lampy do solarium zaczął prawić...
-Dziwy ludzie niestworzone.Pod miasta murami zalęgło się Złe.
-Wiemy, nazywa się Ystis, nie daje piwska na krechę.
-Ludzie małej wiary. Prawdziwe Złe się zalęgło.Diablo prawdziwy. Czy pośród was,zacni ludzie znajdę pomoc w pokonaniu nieczystej siły?
Zacni ludzie wybuchnęli gromkim śmiechem.
-Idź waść poświecić mu po oczach.Ucieknie jak królik przed zającem.
Palaś zesromał się jak dzieweczka pod naporem bezbrzeżnej radości bywalców tawerny.Przydałby mu się pomocnik."Diablo" często ma nieprzebrane skarby...
-Ja pójdę,ja pójdę.-wrzasnęła ofiara poprzedniej prowokacji
-Oto jest człowiek,który nad innych wyrasta,samemu mniejszym się czując niż inni.-co do tego miałbym pewne wątpliwości,ale nie przerywajmy tej perory-.Zaiste,przyjacielu,ktoś taki mi się przyda.Jak cię zwą?
-Adalbertus.
Chodźmy naprawić zło poczynione w tej rajskiej krainie.

I poszli.Jak żyję,takich fraje..tfu..bohaterów ze świecą szukać.


Szli, szli i szli…
-Ej, moglibyśmy w końcu dojść?
Aż wreszcie doszli. Stanęli przed ponurym, zarośniętym winem wychodkiem.
-To tutaj się to całe „Złe” zalęgło?
-Ależ skądże znowu, cny człowiecze. Piwo z waszego zacnego lokalu mi krzynkę zakłóciło czynności żołądkowe.
Voytech zakrztusił się jedzonym właśnie jabłkiem. Nikt jeszcze szczerze nie nazwał „Kulawego Jednorożca” zacnym lokalem.
-Cóż ci się stało, towarzyszu mojej wędrówki?
-Zachłysnąłem się potokiem waszej wymowy…-mruknął pod nosem Adalbertus.
-Pozwolicie, panie, żebym wszedł tam i załatwił potrzeby mojej ułomnej fizjologii?
-Właź i nie pierdacz.
Rycerz wszedł do środka i po chwili z wygódki zaczęło się wydobywać stękanie, jakieś pacnięcia i inne dziwne odgłosy. Kiedy Palaszowi udało się w końcu zdjąć zbroję wszystko ucichło. Po paru minutach stękanie znów się rozpoczęło, a kiedy rycerz wyszedł, Voyteck wcinał ze smakiem…
-Bez przesady, to jest trochę żylaste.
… upolowaną, sprawioną i upieczoną w międzyczasie sarnę.
-Podzielicie się ze mną waszą wspaniałą zdobyczą? -Zagaił rycerz bez zmazy
-Nie wiem, czy tak tłusty posiłek nie…
Urwał nasz bohater, ale jego wewnętrzny głos nakazał mu okazać trochę serca. SŁYSZYSZ GŁĄBIE? PODZIEL SIĘ!
-…będzie zbyt skromny, by zaspokoić głód wasz.
-Dobre macie serce, ale gorszego sortu rzeczy jeść mi się zdarzało.- Tu zacząłby wymieniać różnego rodzaju dziwactwa, ale dostrzegł brak zainteresowania towarzysza, który zdążył znów zając się sarniną. Może to i dobrze, że pala nie zaczął opisywać, bo gdyby Adalbertus dowiedział się, że…khem..no właśnie. Jak się nazywa ten rycerz?
-Tak w zasadzie to jak was zwą, panie rycerzu?
-Kleofas.
-A dalej?
-Latarnia.
-Latarnia?
-Latarnia.
-Latarnia…tak, chyba rozumiem dlaczego…
Skończylibyście już z tym. Nudzi mi się.
-Panie khem, Latarnia, pójdziem lać tego Diabła czy nie?
-Oto jest duch mężny i podziwu godny. Chodźmy czym prędzej, siły moje owa sarenka niewinna odnowiła.
I zaczęli długą, wyczerpującą wspinaczkę na pagórek oddalony od miasta o jakieś 2 kilometry. Dlaczego wyczerpującą? Z powodu tak prozaicznego, jak walające się po całym zboczu…
-…butelki, wszędzie te cholerne butelki. E, panie Kleo, mogę tak mówić? Panie Kleo, czy ten Diablo to jakiś menel?
-Ależ skądże znowu.
-To „skądże” się wzięły te dupel…tfu, butelki?
-To jest jedna z zagadek, które rozwiązać musimy. Już jego leże widać.
Nazwanie leżem budowli, którą przyszło im zobaczyć było grubą przesadą.
-O kurna, ale chata. Ha, -dodał Voyteck po namyśle.-I to wcale nie kurna.
Tu się muszę z tobą zgodzić, patałachu, niezła chata. Stanęli przed wspaniałym pałacem, którego nieskazitelnie klasyczny wygląd psuła kolorystyka. Fioletowo-różowa, gwoli ścisłości.
-Wejść tam bez strachu musimy, albowiem tam zaczaiło się Złe.
-A ty tylko o jednym. Pomyślałbyś o jego skarbach lepiej.
Aleś ty pazerny.
-Ale i tak mnie lubisz.-uśmiechnął się szelmowsko
-Skarby znaczenia nie mają. Jeno dobro ludzi ważne jest.
Nie dając szansy na ripostę pala podążył w stronę wrót pałacu. Gdy zbliżyli się do nich na metr rozwarły się one z wesolutką melodyjką przypominającą dźwięki wydawane przez dziwaczne instrumenty mieszkańców Wysp Albionu.
-Ty pewien jesteś że to jest „Diablo” a nie jakiś podstarzały dziwak?
-Wątpliwo….-Niewątpliwie wspaniałą perorę rycerza zakłóciło pojawienie się pingwi… eee… lokaja znaczy się. Ubrany we wspaniale skrojony frak w kolorystyce podobnej do fasady budowli. Ukłonił się tak głęboko, że mało brakowało, żeby nie trzepnął łysym czerepem o posadzkę, po czym powitał ich w pałacu…
-Kiczu i Tandety Jego Ekscelencji Kitscha Tandeatee.
-Ja pierniczę, nie pomyliłeś adresów, klecho?
-Milczenie zachowaj cny człowiecze, ja do niego przemówię. -zwrócił się swoim olśniewającym frontem do służącego, i ku…
-…rwa mać. -… SWOJEMU ZDZIWIENIU…chamie jeden, a zresztą, kontynuuj- Co to za pokraka?
Trafił w dziesiątkę. Jego oczom ukazała się najdziwaczniejsza istota jaką przyszło mu widzieć. A kogoś kto widział narodziny i dojrzewanie elfów trudno było zadziwić. Jednak postaci mającej osiem rąk dookoła ciała i dwie krótkie nóżki majtające się w tę w we wtę zadziwienie Voytecha nie przyszło trudno. Całkowicie zaskakujący był brak czegokolwiek co możnaby uznać za głowę.
-Oto jeden z podwładnych Złego jest. Jasność mojego pancerza wyzwoliła jego prawdziwą istotę.
-Czy ty choć raz nie możesz mówić po ludzku?
-Mów, niska istoto, gdzie jest twój pan.-wrzasnął paladyn.-Co, milczysz? Może moja pięść otworzy ci usta? Nie? Osz ty… takiś twardy zobaczymy czy…
Powstrzymaj go, zamorduje to…coś zupełnie bez sensu.
-A niby to dlaczego?
A jak ten stwór ma mu powiedzieć gdzie jest jego pan, skoro nie ma ust?
-E, panie zakuta rzyć, zostawcie tę maszkarę, bo i tak wam nie powie czegoś, czego nie jest w stanie powiedzieć.
-Yhyyyy. -zdołał tylko wyjęczeć zziajany wojownik. –To niech nas zaprowadzi do swojego pana, albo osobiście mu zrobię paszczę.
Przerażone stworzenie(można tak było sądzić po drżeniu nóg, które swoja drogą teraz majtały się jeszcze bardziej) zaczęło człapać na swoich ośmiu rękach poprzez różowe komnaty i fioletowe korytarze. Gdy stanęło przed czerwonymi drzwiami zaczęło się wycofywać.
-Za tymi drzwiami czai się Złe. Czuję jego emanację przez skórę.
-Że też cokolwiek przeniknęło przez zbroję….
Paladyn okazując typową dla swojej profesji głupotę wparował bezceremonialnie przez drzwi. Po zobaczeniu demona zawrzasnął:
-ZŁOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!
- i ruszył do szarży. Natomiast ZŁOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO podniosło wzrok znad książki i machnęło dłonią. Paladyn zaczął się w niewytłumaczalny sposób cofać, a uszy wypełniał krzyk:
-OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOŁZ.
Adalbertus zwijał się ze śmiechu, tym bardziej, że rycerz doznawszy skazy na honorze wznowił szarżę. Z podobnym efektem.
Mógłbyś co zrobić. Całe życie strawiłeś na negocjacjach z karczmarzami wiec może to się przyda. Słyszysz co do ciebie mówię, sieroto?
-Słyszu, słyszu.-zatrzymał paladyna w miejscu gdy próbował wstać po czarze Diabla.-Ostańcie, paladynie, ja się zajmę.-I poszedł. Gdyby nie to,że ja to wszystko wymyślam nigdy bym się nie spodziewał po nim takiej głupoty.- NU, demon, pagadi.
A Władca Kiczu i Tandety tylko się uśmiechnął.

-Jakeś to zrobił, złotousty? –paladyn nie mógł wyjść z podziwu. Ja zresztą też nie. Jak przekonałeś tego demona, żeby opuścił ten plan?
-Wiesz, zakuty łbie, mieczem wywijać potrafisz, ale ja robię językiem, i to tak, że mało kto jest w stanie narzekać.-tu wychwycił drobny afront i sprecyzował- Potrafię każdego przegadać. Gdybyś musiał przeżyć w Złamańcu całe życie też byś się nauczył.
-Słowa twoje musiały być gorejące wiarą, jeśli go wygnałeś.
-Oj tak, atmosfera była gorąca. – nie denerwuj mnie. Streszczaj się. -Ekhm… najpierw zaczęliśmy na siebie po prostu trochę bluzgać, ale jako że byliśmy w tym tak samo dobrzy, to nie odniosło to skutku. Więc zacząłem negocjacje. Przekonałem go, że tutaj rozsiewanie kiczu i tandety jest bez sensu.
Oj, tu masz rację, ta kraina jest odporna na reformy jak świnia na poezję.
-Dałem mu też namiary kraju, w którym kiczu i tandety nigdy nie jest za dużo.
-Jakiż to kraj?
-Prafogerlia. Niezwykły kraj, gdzie listy piszą ci, którzy żadnych nie otrzymują.
-A więc udać się tam muszę, by krucjatę swą kontynuować.
- E-e-e, hola. Po pierwsze: podział łupów. Proponuję trzy do jednego.
-Przestań waść, słuchać hadko. Zasoby mieć muszę, bym zbroję wypolerować mógł. I nowy hełm kupić też nie trzeba.
-A cóż mnie to obchodzi? To dzięki mnie demon osiadł gdzie indziej.
Ty nie jesteś dobrym człowiekiem…
-Jakim mnie narratorze stworzyłeś takim mnie masz. A teraz zatkaj pióro, bo negocjacje się prowadzą.-Panie paladynie. Mogę się zgodzić na 4 do 6.
-Niechaj będzie. Cóż jest drugą prawą, dla której nie podążę za Złem?
-Cóż, mój pradziad był podróżnikiem, kiedyś dołączył do grupy magów jako tropiciel i łowca, i zwiedził różne wymiary. I opowiedział mi kiedyś właśnie o owej Prafogerlii.
- A więc krucjata przeciw Kiczowi i Tandecie jest zakończona zatem. Pora zdjąć zbroję i nadrobić zaległości.- zrzucił płytówkę i nagolenniki, pod którymi krył się brudny kaftan z kiepskiej skóry.-No to co, patałachu, idziemy się uchlać?
Voytech uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Jasna sprawa, ale ty stawiasz. Powiedz mi tylko co się stało z rycerzem bez skazy i zmazy?
-Poszedł na urlop, przynajmniej dopóki nie wymyślę sobie nowej krucjaty. To co z tą bibą?- zapytał dobijając wychudzoną szkapę wsadzając na nią ekwipunek. Wystarczyła mina Adalbertusa by miał pewność, że spędzi noc wesoło i w doborowej kompanii.

===============================================

Adalbertus i Kleofas, niegdysiejszy wojownik z Kiczem i Tandetą siedzieli w Karczmie pod Gołym Niebem i pociągali lurowaty trunek nazywany przez właściciela Polandzkim Paliżołądkowym. Jedyne co się w nazwie zgadzało z rzeczywistością, to człon „Paliżołądkowy”. Voyteck po jednym łyku stwierdził, że musi iść do wychodka, bo go ko…
-…szmarnie mnie bebechy bolą. Jakby mi się, kurna, żołądek na nice wywracał.
Kleofas tylko się zaśmiał rubasznie. Hmm… w sumie, to to był bardziej rechot niż śmiech, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły.
-Słuchaj, patałachu, nigdy Polandzkiego nie piłeś? Jak nie popijesz Orlandzkim Ciemnym, to takie właśnie są skutki. No ale fakt, jeśli przesiadujesz w zaplutych spelunach, zamiast porządnych tawernach, to nic nie wiesz o piciu, umiesz tylko chlać. – i znów zarechotał. Do nikogo, bowiem jak się szybko zorientował, Adalbertus odczołgał się jakiś czas temu na ubocze, gdzie zaczął się chwalić się treścią żołądkową. Gdy skończył wrócił do eks-paladyna.
-Kleoś, mamy coś do roboty? Bo chyba nie będziemy tu siedzieć, aż nam trafi się coś do zrobienia?
-Czemu nie? Źle ci tu?
-Nudno…
-Poczekaj zatem do wieczora, wtedy się zacznie zabawa.
Miał na myśli codzienne kułacze boje. Przesympatyczną zabawę, w której przy odrobinie szczęścia można było zdobyć szacunek, przy nieco mniejszej: darmowego Paliżołądkowego, a przy mniejszych ilościach szczęścia: tylko stracić. Zdolność widzenia na parę dni albo zęby. Ale czego nie robi się dla zabawy? Tym bardziej, że nasz paladyn miał zamiar…
-…wystartować, dawno się na piąchy porządnie nie biłem.
-Ty umiesz boksować? Że krzepę masz, to wiem, ale boks to nie tylko krzepy wymaga.
Nasz jak zwykle niczego nie wiedzący bohater nie wiedział, że palaś przez parę lat przebywał w zakonie Pańskich Psów, dobrze znanym także w naszym uniwersum. A jak fama niesie, oni bić się potrafią.
-He he he. Zobaczysz.

Nadszedł wieczór. Drobne kropki gwiazd rozbłysły na nieboskłonie koloru ciemnogranatowego a owady zaczęły swoją nocną sere…
-Ekhm, ty, narrator, to nie jest jakieś romansidło, ale opowieść o prawdziwych facetach.
Jednego znam, bo sam go do opowieści wprowadziłem, żebyś się nie zachlał na śmierć, a gdzie drugi?
-No..eee..ja.- zakończył z przygłupim wyrazem twarzy doskonale współgrającym z jego fizjonomią.
Odpowiedział mu jedynie głośny śmiech ludzi zgromadzonych wokół jakiegoś mężczyzny, nikczemnego wzrostu.
-…i on wtedy…hie, hie, hie, mówi jej, nie no, nie wytrzymam….chyba…. ha, ha, ha…mówi jej.. że to nie on tylko pies. HA-HA-HA-HA, niah-niah-niah, nie no, nie mogę, trzymajta mnie w dziesięciu
Dowcip został nagrodzony salwą śmiechu i wonią Poliszskiego Zbożowego bijącą z ust słuchaczy.
-Ludzie, dać mu miodu, zasłużył sobie.
-O co chodzi? Co to za jeden?- zapytał Voyteck
Popatrzyli na niego jak na trędowatego.
-Idź chlać gdzie indziej, skoro nie poznajesz Sucimoca, to nie masz tu czego szukać.
-TO jest ten komediant? Inaczej go sobie wyobrażałem.
-WON!!
-Spokojnie, Alfonso, on jest ze mną.-nieoczekiwanie poważnym tonem powiedział Kleofas.
Niebezpodstawnie. Wspomniany Alfonso był już mocno wstawiony, a to nigdy nie rokowało spokojnego przebiegu wyjścia. Ani bezbolesnego.
-Spoko wodza, Gusta..ekhm..Kleofasie, skoro to twój druh, to ja nic do niego nie mam.
I oddalił się by przyczepić się do drobnego facecika w różowej koszulce.
-Dzięki, właśnie zamierzałem go powalić..
-Twoim oddechem?
-…potokiem wymowy.
I oddechem.
-Narrator, cicho bądź.
-Z kim gadasz?
-Z nikim, do siebie mówię.
-Aha, słuchaj, zaraz będzie moja walka, postaw na mnie.
I odszedł krokiem nijak niekojarzącym się z mistrzem walki na pięści.


Ostatnio zmieniony przez Mongward dnia Czw 9:09, 05 Lip 2007, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
StaszQ
Paladyn
Paladyn



Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 1293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Przasnysz

PostWysłany: Pią 15:54, 18 Maj 2007    Temat postu:

Czytałem na forum silka trochę wcześniej (kilka h jakieś Razz) i powiem tyle: to jest świetne Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Mongward
Golem
Golem



Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Pią 18:16, 18 Maj 2007    Temat postu:

Dzięki za pozytywną opinię.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Tenar
Golem
Golem



Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:42, 19 Maj 2007    Temat postu:

Buhahahaa to jest genialne! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Mongward
Golem
Golem



Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Sob 16:19, 19 Maj 2007    Temat postu:

Pracuję już nad ciągiem dalszym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anglov
Arcymag
Arcymag



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z komputera

PostWysłany: Sob 18:30, 19 Maj 2007    Temat postu:

Po pierwsze: stawiaj spcję po znakach interpunkcyjnych.
Po drugie: jak na razie nudne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Mongward
Golem
Golem



Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Sob 19:18, 19 Maj 2007    Temat postu:

No cóż,nie ma nikogo,kto potrafiłby usatysfakcjonować wszystkich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ukulugembele
Mieszczanin
Mieszczanin



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Aalst

PostWysłany: Sob 23:14, 19 Maj 2007    Temat postu:

"Zaiste tak jest" Ale nie sie podobało, czekam na następną część xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
StaszQ
Paladyn
Paladyn



Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 1293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Przasnysz

PostWysłany: Nie 7:06, 20 Maj 2007    Temat postu:

Może wy po prostu tego nie rozumiecie Razz To jest naprawdę zajeb... zajefajne no xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Mongward
Golem
Golem



Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Nie 9:05, 20 Maj 2007    Temat postu:

Coma daj im spokój.Jednym się podoba innym nie,kwestia gustu. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
ZbiQ2
Paladyn
Paladyn



Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 10:53, 20 Maj 2007    Temat postu:

Fajne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
StaszQ
Paladyn
Paladyn



Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 1293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Przasnysz

PostWysłany: Nie 15:47, 20 Maj 2007    Temat postu:

Adalbertus napisał:
Coma daj im spokój.Jednym się podoba innym nie,kwestia gustu. Smile


Adal to tylko moje stałe zagrywki no Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Mongward
Golem
Golem



Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Nie 16:18, 20 Maj 2007    Temat postu:

No,skoro tak twierdzisz....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anglov
Arcymag
Arcymag



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z komputera

PostWysłany: Pon 21:46, 21 Maj 2007    Temat postu:

A może Ty nie rozumiesz, co mnie w tym nudzi...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Mongward
Golem
Golem



Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka

PostWysłany: Pon 22:17, 21 Maj 2007    Temat postu:

To napisz co cię nudzi.Będę wiedzieć co ewentualnie zmienić w dalszym ciągu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum O wszystkim i o niczym, za to z dużą dawką luzu Strona Główna -> Nasza twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin