|
|
|
|
Atlas
Łowca bestii
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pią 6:33, 20 Kwi 2007 Temat postu: Cheaty Anglova-czyli jak to wsyztsko sie zaczęło. |
|
|
Kolejny dzień.
Gorzej kolejny poniedziałek.
Idąc ulica skąpaną w promieniach wschodzącego słońca. Zastanawiał się jak będzie wyglądał pierwszy dzień w nowej szkole. Po jego policzku spłynęła łza. Przykro mi czytelniku, że nie możesz się dowiedzieć się jakiż smutek przezierał przez jego serce. Na horyzoncie pokazał się zarys budynku szkoły. Wciągnął głośno powietrze przez nos i otarł rękawem łzy. Już drugi raz musiał zmieniać szkołę. W pierwszej dyrektorka nieszczęśliwie spadła ze schodów i wylała sobie na twarz zawartość kubka, w którym równie nieszczęśliwie znajdował się zamiast kawy kwas siarkowy. Druga szkoła dziwnym zbiegiem okoliczności rozpadła się po wybuchu nie widzieć, czemu znajdujących się przy fundamentach C4. Kolejna szkoła, kolejny nieszczęśliwy wypadek. Przechodząc przez skrzyżowanie poczuł ostry zapach siarki. Zignorował to.
Po wejściu do szkoły zszedł do szatni tam oddając kurtkę, oraz worek z niezmienionym butami.
-Ładnie to tak nie zmieniać butów- spytała woźna. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, oddawanie worka było jedynie przykrywką.
-A, co to za różnica- powiedział z charakterystycznym akcentem i wbiegł na górę. Powstrzymał go pan ochroniarz chwytając go za ramię.
-Co Ty sobie myślisz- spytał. Na to także był przygotowany. Wyjął z plecaka jeden egzemplarz gazety „METRO” i włożył w ręce Pana ochroniarza. Na jego twarzy zamalował się grymas zdziwienia.
-Dziękuję- zdołał wydusić z siebie i ruszył w stronę swojej budki. Uczeń wbiegł na drugie piętro szkoły. Obserwował z ukrycia młodzież uczęszczająca do klasy 2c. Jeden z nich przypadł mu do gustu, był taki…cichy…Tak to dobrze go określało.
-Hamie- nad jego uchem rozległ się krzyk. Odwrócił się powoli i zobaczył Maćka w pełnej klasie. Patrzący na wszystko zza brudnych szkieł okularów. Wyciągnął do niego rękę.
-Cześć- powiedział. Nowy wykręcił mu rękę i uderzył o ścianę.
-Zostaw mnie proszę, zrobię dla Ciebie wszystko, co chcesz- powiedział- Jeśli tylko zapewnisz mi wystarczająca ilość rodzynek w czekoladzie- dodał ściszonym głosem. Zza ściany wyskoczyła postać ubrana w czerń.
-Czy ktoś mówił o ciastkach- spytał nieznajomy osobnik.- Wieprzu, chamie, idioto- powiedział nie słysząc potwierdzenia i odszedł. „Rodzyn”- tak nazwał Maćka w myślach kulił się w kącie, z wyciągnięta ręką oczekująca zapłaty. Uczeń poszedł do cichego.
-Cześć- przywitał się i wyciągnął rękę.
-…- odpowiedział.
-Jak Ci na imię- spytał
-…
-Nazywa się Andrzej G. Gilotyna- odpowiedział nieznajomy. Spojrzał w jego stronę. Był duży, tak był DUŻY. Na bluzie dorysował sobie czarnym flamastrem duży napis „MORO”. DUŻY odszedł ignorując nowego. Kolejną osobą, którą zauważył był uczeń stojący przed oknem i głupkowato się przez nie patrzący. Pomachał mu ręką przed oczami próbując go zdekoncentrować.
-Jak się nazywasz- spytał.
-Co myślisz, ze jesteś taki mocny- odezwał się następny. Powoli odwrócił głowę. Stał przed nim Alek, Olek, Alex itp. to go wystarczająco charakteryzowało.
Ostatnio zmieniony przez Atlas dnia Pią 12:05, 20 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|