 |
|
 |
|
Lucyfer
Wojownik

Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Nie 12:59, 14 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Nie można się tego tak po prostu nauczyć. Ja też kiedyś zaczynałem (demko pierwszego medka - kiedyś to było coś). Większość działań na polu bitwy zależy głównie od szczęścia. Na szczęście (heh) nie tylko ono decyduje o wyniku bitwy. Opowiem wam moją niedawną batalię, w której szczęście o dziwo nic nie zdziałało.
Ja (Cesarstwo Niemieckie) VS Jakiś klanowy chłopak (Francja)
Epoka - pełna chyba
Swoją drogą już z samego połączenia epoki + państwa wroga myślałem, że nie mam szans. Tak się bowiem dzieje, że główna siła Cesarstwa (a zarazem jedyna, która może się przeciwstawić potężnej Francji) objawia się pod postacią dwuręcznych w połączeniu z gotyckimi rycerzami (pieszymi i konnymi). A ja w tej epoce ich nie miałem ( ). Jego armia natomiast składała się ze świetnych, a zarazem niedrogich ZBROJNYCH i KAWALERÓW, w połączeniu z ciężkozbrojnymi kusznikami i pikinierami (flangmendzkimi). Ja zostałem zmuszony do wystawienia słabych imperialnych rycerzy w połączeniu z krzyżakami.
Teraz mała rozpiska:
4 x Imperialni Rycerze (spieszeni)
4 x Imperialni Rycerze (konni)
4 x Krzyżacy
1 x Genek
Taka tam armia, która złożona głównie z kawalerii powinna szybko paść pod wpływem kuszników i masy pik. Ale stało się inaczej...
Moja ciężka piechota uderza od frontu, a tym samym kawaleria zachodzi go z dwóch stron. Kusznicy automatycznie wycofują się za pikinierów, co jest podstawowym błędem. Imperialni uderzają na przeważającą liczbę zbrojnych wroga, a tym samym dają szansę do uderzenia Krzyżakom. Ci drudzy wpadają na kawalerię wroga szarżą, która nie dość, że niesamowicie potężna, wywołująca panikę i strach, to jeszcze całkowicie otoczyła wroga (kawalerię).
Część krzyżaków dodatkowo zajęła się eliminacją kuszników, którzy wycofani za pikinierów stali się łatwym celem dla moich rycerzy z krzyżami na płaszczach. Pikinierzy są cały czas przytrzymywani, przez piechotę. Mój genek uderza po minucie, wywołując dodatkowy popłoch wśród otoczonych Francuzów.
Pikinierzy powoli zwyciężają moją piechotę, ale ja w zamian za to
zabijam w wrogiego dowódcę. Otwieram wąski przesmyk, co sprawia, że Francuzi zamiast walczyć rzucają się do ucieczki, a ja koncentruję całą (oprócz nielicznych goniących Francuzów) siłę na zalaniu pikinierów z wielu stron jednocześnie. Krzyżacy szarżują sprawiając, że pikinierzy uczą się latać (dosłownie). Teraz zostaje tylko czas na dobicie niedobitków, którzy ośmielili się stawić czoła mojemu geniuszowi
Ps. Cesarstwem grałem pierwszy raz
Jak widać nie tylko szczęście ma tutaj do gadania
Jednak, aby fart nie miał żadnego znaczenia potrzeba dużo ćwiczenia i przede wszystkim usunięcia artylerii z bitwy. To ta bowiem sprawia, że pierwszym strzałem z działa likwidujemy wrogiego generała(ale rym)
Ostatnio zmieniony przez Lucyfer dnia Czw 17:01, 25 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|